Hopeless
Autor: Colleen Hoover
Tytuł oryginału: Hopeless
Seria: Hopeless (tom 1)
Liczba stron: 380
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 16 czerwiec 2014
Każda nastolatka marzy o prawdziwej miłości. Pragnie czuć motylki w brzuchu i uginające się kolana za każdym razem, gdy tylko zobaczy ukochaną osobę i spojrzy jej w oczy. Niestety czasem w niektórych związkach zaczynają się kłopoty i pojawiają demony z przeszłości. Rodzi się zatem pytanie: czy prawdziwa miłość jest w stanie obejść wszystkie pojawiające się na drodze przeszkody? Czy miłość ma taką moc, aby podnieść nas z upadku, gdy kotwica siłą przyciąga nas na dno? Na te pytania postara się odpowiedzieć książka Colleen Hoover.
Siedemnastoletnia
Sky izoluje się od otoczenia. Dopuszcza do siebie jedynie swoją matkę Karen,
która zabrania jej korzystać z technologii i swoją najlepszą przyjaciółkę Six,
która zmienia chłopaków jak rękawiczki, co stawia ją w złym świetle. Mimo iż Sky
jest zupełnie niewinna, do niej także za sprawą Six zostaje przylepiona
etykietka osoby rozwiązłej. Pewnego dnia całkiem przypadkiem staje na jej
drodze Dean Holder, który dorównuje jej złą reputacją. Chłopak szybko wzbudza w
Sky emocje, które dotychczas były dla niej poza zasięgiem. W jego obecności
czuje strach i fascynację, której nigdy wcześniej nie doświadczyła. Wkrótce
dziewczynę dopadają wspomnienia, które do tej pory chciała wyprzeć ze swojej
świadomości. W krótkim czasie poznaje okrutną prawdę o sobie i uświadamia
sobie, że dotychczasowe jej życie było stekiem bzdur. Od tego momentu jej życie
zmienia się bezpowrotnie…
Mogłabym siedzieć i się zamartwiać, próbując zrozumieć, dlaczego mi się to wszystko przytrafiło, ale nie mam takiego zamiaru. Nie mam zamiaru marzyć o idealnym życiu. Wszystkie niepowodzenia to tak naprawdę sprawdziany, które zmuszają nas do wyboru pomiędzy rezygnacją a podniesieniem się z ziemi, otrzepaniem się z kurzu stawieniem czoła sytuacji. Chcę to zrobić. Być może życie poturbuje mnie jeszcze kilka razy, ale na pewno nie mam zamiaru rezygnować.
Mogłabym siedzieć i się zamartwiać, próbując zrozumieć, dlaczego mi się to wszystko przytrafiło, ale nie mam takiego zamiaru. Nie mam zamiaru marzyć o idealnym życiu. Wszystkie niepowodzenia to tak naprawdę sprawdziany, które zmuszają nas do wyboru pomiędzy rezygnacją a podniesieniem się z ziemi, otrzepaniem się z kurzu stawieniem czoła sytuacji. Chcę to zrobić. Być może życie poturbuje mnie jeszcze kilka razy, ale na pewno nie mam zamiaru rezygnować.
Colleen Hoover w „Hopeless” wykorzystała bardzo popularny schemat: on zacofany, ona zacofana, pojawiają się problemy, które za sprawą siły swojej miłości próbują rozwiązać i powrócić do normalnego rytmu. Jak widzicie w fabule nie ma niczego nadzwyczajnego, bo tego typu książek jest krocie, a mimo to nadal w zaskakującym tempie pojawiają się na półkach w księgarniach kolejne.
Książka
zaczyna się od wydarzenia wyjętego z kontekstu. Otóż oczami wyobraźni widzimy
jak Sky jest w jakimś pokoju i demoluje go. Nie wiemy co to za miejsce, nie
wiemy co ją kieruje w tamtym momencie i na kogo jest ściekła. Ten ostry akcent
spowodował, że poczułam się naprawdę zaintrygowana, więc czym prędzej zaczęłam
czytać dalej. Niestety dosyć szybko zostałam sprowadzona z powrotem na Ziemię.
Mamy dwie najlepsiejsze przyjaciółeczki, które mają zszargane reputacje i mają
gdzieś to, co inni uważają na ich temat. Nie próbują zmienić opinii osób ze swojego otoczenia na ich temat i tylko bezustannie ich prowokują. Spędzają
masę czasu ze sobą lub z przypadkowymi chłopakami, którzy mogą sobie je
obmacać. Najlepsze przyjaciółki, a zwracają się do siebie per „dziwka”. Ja
dziękuję za taką robotę. Łatwo jest popsuć swoją reputację, ale trzeba się
później mocno natrudzić, gdy straciliśmy w oczach innych. Właśnie to
spowodowało, że przez pierwsze pięćdziesiąt stron powieść odkładałam przeszło
trzy razy w myślach mówiąc „co za żenada”.
Z czasem
jednak inaczej zaczęłam patrzeć na tę książkę. Gdy tylko pomału zaczynamy
dowiadywać się o przeszłości Sky, jesteśmy autentycznie zaciekawieni jak
potoczą się dalsze losy młodej pary. Autorka poruszyła bardzo trudne tematy,
więc momentami byłam zszokowana tym co się działo na moich oczach. Tak czytałam
na przemian uśmiechając się i przybierając kamienny wyraz twarzy i BUM… znów
rozczarowanie. Nie chcę spoilerować, więc napiszę tylko tyle, że w powieści
jest pewna scena, która mrozi krew w żyłach. Po takim wydarzeniu ja, ale dam sobie
rękę odciąć, że Wy także, nie moglibyście wydusić z siebie żadnego słowa. Bylibyście
wstrząśnięci zaistniałą sytuacją, chcielibyście zostać całkiem
sami, a ten obraz prześladowałby Was w snach do końca życia. Ale nie, nasi główni
bohaterowie odnajdują inne rozwiązanie, gdyż lądują ze sobą w łóżku. Nie wiem
czy chcieli sobie w ten sposób ulżyć czy też seks miał być dla nich chwilą
zapomnienia, ale osobiście dla mnie ta scena była żenująca i pozbawiona sensu, i
nadal zastanawiam się nad tym, co autorka chciała w ten sposób przedstawić.
Hoover
zapunktowała u mnie jednak dzięki bohaterom i swojemu stylowi pisania.
Bohaterowie są świetnie naszkicowani, nadzwyczaj prawdziwi, chwytający czytelnika
za serce, że kupuje ich w całości. Mamy Sky, która za wszelką cenę chce
dowiedzieć się prawdy o swoim pochodzeniu i mamy Holdera, który mimo iż także
jest naznaczony przez przykre wspomnienia, bez ustanku wspiera Sky. Poza tym
swoje ma na sumieniu, a ja uwielbiam takich bad boyów. O takim chłopaku marzy
każda nastolatka, więc założę się, ze niejedna będzie wzdychać do niego podczas
czytania. Taki efekt udało się autorce otrzymać dzięki lekkiemu, wyważonemu
językowi, co idealnie komponuje z całą traumatyczną oprawą. Na plus jest także
pozostawienie przez wydawnictwo oryginalnego tytułu, gdyż w pełni odzwierciedla
treść.
Jedną z rzeczy, za które
kocham książki, jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To
niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. Nie możesz
skończyć rozdziału, potem opuścić wydarzenie, którego nie chcesz przeżywać, i
otworzyć na rozdziale, który lepiej pasuje do twojego nastroju. Życia nie można
podzielić na rozdziały, tylko co najwyżej na minuty. Wydarzenia z twojego życia
są zaklęte w kolejnych minutach. Nie ma tu pustych kartek ani końców
rozdziałów. Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci
się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się
zatrzymać i po prostu złapać oddech.
Muszę wspomnieć jeszcze o okładce. Kilka miesięcy temu jakby ktoś mi ją pokazał, powiedziałabym pewnie, że jest prześliczna, ale teraz jak patrzę na obwolutę, to nie wzbudza we mnie żadnego zachwytu i uważam, że jest lekko tandetna. Może nie cała, ale sam tatuaż. Popatrzcie na niego. Nie wydaje się zbytnio męski, a jednak widnieje na przedramieniu Holdera. Tak, wiem, przylepa ze mnie ;)
Książka jest naprawdę świetna i czyta się ją błyskawicznie, ale uważam, że opinie, które dotychczas na jej temat czytałam i oceny, które inni jej wystawiają, są mocno przesadzone, gdyż nie znalazłam niczego w tej pozycji, co pozwoliłoby mi wystawić najwyższą ocenę. Sądziłam, że poruszy najczulszą strunę mojej duszy. Sądziłam, że będę miała chwilowe trudności z czytaniem, bo oczy będę mieć pełne łez, podczas gdy nie uroniłam ani jednej słonej kropli. Byłam wręcz pewna, że wstawię jej dziesiątkę i będę się rozpływać nad wspaniałością "Hopeless". Niestety, moje oczekiwania zostały spełnione tylko w jakiejś części, co nie pozwala mi wystawić wyższej oceny niż 7. Siódemka jakby nie patrzeć jest odzwierciedleniem szkolnej oceny bardzo dobrej, ale typu: "masz piątkę, siadaj". Chwilkę będziemy się cieszyć, by za moment zapomnieć o niej i tylko dziennik będzie przypominać nam o minutce szczęścia.
Mimo wszystko serdecznie ją polecam. Wzrusza, śmieszy, doprowadza momentami do szału, wysysa chwilami z nas życie i pokazuje jak istotne jest, aby w chwilach kryzysu mieć przy sobie bratnią duszę. Tego wszystkiego możecie się spodziewać sięgając po "Hopeless", więc jeśli jesteście gotowy na istny rollercoaster uczuć i emocji, to powinniście przeczytać.
To zakończenie jest prawdziwe, Six. Nie możesz się wściekać z powodu prawdziwego zakończenia. To na sztuczne happy endy powinnaś się wkurzać.
Ocena: 7/10
-------------------------------
*cytaty pochodzą z książki (str. 371, 247, 89)
Książka bardzo mi się podobała, chociaż czegoś mi w niej zabrakło. To "coś" znalazłam w inne powieści tej autorki - "Maybe Someday" ;)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Hopeless" nieco boje się sięgnąć po inne książki autorki. "Losing hope" nie ma ochoty jak na razie czytać, bo spodziewam się, że będę mieć wrażenie deja vu. Z kolei "Maybe Someday" niby ciekawie się zapowiada, ale nie chcę kierować się dobrymi opiniami innych, bo w przypadku powyższej książki właśnie ocenami się kierowałam i zostałam lekko rozczarowana.
UsuńTak, wiem, wiem...
OdpowiedzUsuńPostaram się w końcu ogarnąć i przeczytać :/
Mimo wszystko polecam, ale radziłabym nie nastawiać się na wielkie "wow". Ja się nastawiłam i są tego teraz rezultaty :)
UsuńMoje koleżanki bardzo wychwalają sobie Hopeless chociaż mnie do niej jakoś nie ciągnie. Raczej nie moja stylistyka ale na pewno miła lektura na wakacje. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;) Ta lektura nie jest dla każdego, więc jeśli nie Twoja stylistyka, to niepotrzebnie się do niej zmuszać tylko dlatego, że wszyscy czytają ;)
UsuńRacja, na wakacje w sam raz ;)
Pozdrawiam!
Ja właśnie czekam na tę książkę, mam nadzieję że szybciej przyjdzie. Właśnie bardzo ciekawi mnie ta historia miłości i pragnę ją poznać. Lubię czasem romans przeczytać zwłaszcza młodzieżowy. Straszysz mnie ty co mówisz że opinia jest mocno przesadzona i nie porusza aż tak, no ale nie będę się zniechęcać. Chcę by już przyszła. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. ☻
Cierpliwości ;)
UsuńKsiążka mimo iż mnie nieco rozczarowała, to Tobie może przypaść bardziej do gustu. Przeczytasz i wyrobisz sobie swoje własne zdanie, a mi nie pozostaje nic innego jak czekać na Twoje wrażenia ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Książki bardzo mi się spodobała, ale też nie czułam takiego zachwytu jak większość czytelników. Szczególnie końcówka, rozwiązanie sprawy mi się nie spodobała. Bohaterów polubiłam, byli niezwykle oryginalni. Czytanie drugiego spojrzenia w moich oczach dopełnia historii. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie, końcówka także nie zrobiła na mnie wrażenia. Nastawiałam się na zbyt wiele... zdecydowanie.
UsuńKiedyś z pewnością przeczytam część drugą, ale na razie nie jestem na to gotowa ;)
Pozdrawiam! ;)
JA kocham książki Hoover. One sprawiają, że nie można o nich zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie Ty jedna reagujesz szybszym biciem serca na książki Hoover ;)
UsuńJa trochę żałuje, że powyższa książka nie zostanie w mojej pamięci na dłużej ;( Coś ze mną nie tak? ;D
Ja jeszcze nie sięgnęłam po tę powieść, ale na pewno w najbliższym czasie to zrobię. Pierwszy raz trafiłam na twojego bloga, ale mi się tak spodobał, że od razu dodałam go do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com
Mimo wszystko polecam ;) Oderwanie od rzeczywistości gwarantowane ;)
UsuńBardzo dziękuję za przemiłe słowa i za obserwację. W tym momencie moje ego fruwa jak po wypiciu Red Bulla ;P
Pozdrawiam!
Czytałam już dawno, zanim jeszcze stała się tak popularna...chyba. Może kiedyś znowu po nią sięgnę i również napiszę recenzję ;)
OdpowiedzUsuńgabxreadsbooks.blogspot.com
Trzymam za słowo ;) Jestem ciekawa Twoich wrażeń po tej lekturze ;)
UsuńWszyscy tą książkę mega polecają a jeśli nawet nie to masowo czytają, jestem w tyle ale to wszystko przez znikome finanse :)
OdpowiedzUsuńKlik
Znam ten ból ;( Znikome finanse także mnie dotyczą, licealistkę dopiero wkraczającą w dorosłe życie.
UsuńI ten moment, gdy wchodzę do księgarni i muszę się na każdym kroku pilnować, aby nie zrujnować doszczętnie mojego portfela... myśl dobijająca ;)
Wszystkie książki autorki wręcz uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
To moja pierwsza przeczytana książka Hoover, więc niezbyt mam z czym porównać, ale jak najbardziej jestem ciekawa reszty jej powieści ;)
UsuńDużo o niej słyszałam, ale jakoś mnie nie zainteresowała. Chociaż może kiedyś jak ją gdzieś spotkam, to przeczytam :*
OdpowiedzUsuńhttp://shinybraidd.blogspot.com/
Pewnie, że tak ;) Ale jeśli już zdecydujesz się z nią zapoznać, to radziłabym nie oczekiwać zbyt wiele od niej, bo może się ona nie wybronić ;)
UsuńWidziałam tę książkę na wielu blogach, ale mimo jej popularności nie jestem zainteresowana - zwłaszcza po przeczytaniu o wadach, które wymieniłaś. Okładka rzeczywiście nie jest jakas specjalna, do mnie nie przemawia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZmuszać do książki nie będę ;)
UsuńCzytając tę książkę czułam się trochę jak na rollercoasterze. Zaczęłam swoją przygodę z "Hopeless" od dna, następnie kolejka zaprowadziła mnie na szczyty wspaniałej historii, by skończyć przejażdżkę znów na dnie. Jakby był to prawdziwy rollercoaster, dostałabym już dawno mdłości ;)
Czytałam tę książkę z zapartym tchem, ale masz trochę racji - nie należy ona do tych, do których chce się powracać czy które pamięta się do końca życia. Czyta się ją szybko, łatwo, jest ciekawa i zaskakująca, ale jednak za bardzo naciągana i nie ma w niej tego "czegoś". A tatuaż rzeczywiście beznadziejny...
OdpowiedzUsuńhttp://literalna-czytaczka.blogspot.com/
Cieszę się, że mamy podobne zdanie odnośnie tej książki ;)
UsuńPozdrawiam!
Mi książka bardzo się spodobała, chociaż okładka rzeczywiście najlepsza nie jest.
OdpowiedzUsuńA tutaj nominacja do Liebster Blog Award dla Ciebie :) http://booksbyshadow.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-2.html
Dziękuję za nominację! W wolnym czasie z pewnością odpowiem ;)
Usuń