poniedziałek, 22 czerwca 2015

Nauczę Cię kochać

Pięćdziesiąt twarzy Greya


Autor: E L James
Tytuł oryginału: Fifty Shades of Grey
Cykl: Pięćdziesiąt odcieni  (tom 1)
Liczba stron: 608
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 5 wrzesień 2012










Pamiętaj, najwięcej strachu kryje się w głowie.*

     Tym razem staję przed wyzwaniem zrecenzowania książki, którą czytał już chyba cały świat i która mimo upływającego czasu wzbudza wciąż wiele kontrowersji.

     ONA- naiwna, niedoświadczona, młoda dziewczyna pomału wkraczająca w dorosłe, odpowiedzialne życie.
ON- apodyktyczny, zabójczo przystojny, obrzydliwie bogaty mężczyzna z krwi i kości.
Dwa żywioły i uczucie, które nie powinno ich połączyć...
Zważywszy, że ze świecą szukać osoby, która nie wiedziałaby o czym jest ta powieść, tym razem ograniczę się jedynie do subiektywnej opinii.

     Dotychczas czytałam wiele recenzji na temat "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Przeważnie były to opinie krytyczne, które ów pozycję wydawniczą zmieszały z błotem. W każdej recenzji czytelnicy narzekali na prosty, nie mówiąc prostacki styl, wiele błędów ortograficznych i stylistycznych oraz na stwierdzenia typowe dla E L James. Ale szczerze? Nic z tego mnie nie odrzuciło, a ja koniec końców jestem zadowolona w tego co znalazłam w środku tej mega pokićkanej historii Pana Kontrolera i jego Uległej.

     To na samym początku przeanalizujmy język. Jest on co prawda nieskomplikowany, łatwy w odbiorze, czasem również i nieporadnie wykorzystywany przez James, ale osobiście jest to dla mnie ogromną zaletą, gdyż czytanie przebiegało w tempie ekspresowym, mimo tych sześciuset stron. W sumie, to nawet nie było czytanie tylko pływanie, nurkowanie. Przez pierwsze rozdziały pomału, lecz ochoczo zagłębiałam się w osobnym słowie, osobnej "seksualnej" przygodzie głównych tak różniących się od siebie bohaterów. Następnie po kilku rozdziałach pewnie nurkowałam pośród nowych, niespełnionych pragnień i fantazji, by pod koniec wynurzyć się z poczuciem niedosytu.
Natomiast słowa nagminnie wypowiadane przez główną bohaterkę typu: "święty Barnabo", "rany Julek" czy "moja wewnętrzna bogini" nie odbierały mi przyjemności z czytania. Tak naprawdę zupełnie mi one nie przeszkadzały i nie zwracałam na te określenia większej uwagi. Poza tym byłam ciekawa w jakich momentach zostaną wykorzystane.

     Teraz przyszedł czas na to, aby nieco więcej powiedzieć o głównych bohaterach. Christian wywoływał we mnie masę sprzecznych uczuć. Jest opiekuńczy, ciepły, czarujący, by po chwili bez żadnego ostrzeżenia zamienić się w tajemniczego, niebezpiecznego, skrytego mężczyznę o oczach, z których nic nie da się wyczytać. Z czasem jednak odkrywamy przyczynę tych zmiennych nastrojów, które swoje korzenie zapuszczają już we wczesnych dzieciństwie Christiana. Czytając o tych jego sekretach, niejednokrotnie chciałam "wejść" do książki i scałować z niego wszystkie krzywdy i wszystkie złe wspomnienia, które stanowią swego rodzaju kule u jego nogi i które nie pozwalają mu obdarzyć kobietę prawdziwym uczuciem. Natomiast jeśli chodzi o Anastasię, przed naszym obliczem stoi prosta dziewczyna pragnąca tak jak każda miłości, bliskości i zrozumienia. Doskonale wie, że Christian nie jest odpowiednim dla niej mężczyzną i może sparzyć się tą znajomością, ale mimo to kontynuuje tą dziwaczną relacje, gdyż pragnie od Szarego czegoś "więcej" niżeli seks. Ale czy Anastasi uda się zmienić ciemne oblicze Greya- przedsiębiorcy, którego nikt nie nauczył kochać? Odpowiedź w książce.


Jest bardzo cienka granica między przyjemnością, a bólem. To dwie strony tej samej monety, jedna nie istnieje bez drugiej.*

     Pora przejść  do scen erotycznych. Nigdy nie byłam osobą pruderyjną, w związku z czym czytanie tych wszystkich zabaw z udziałem różnych gadżetów nie zniesmaczały czy nie onieśmielały mnie. Jednak zdaję sobie sprawę, że w przypadku niektórych czytelników opisy tych scen mogą odebrać apetyt, gdyż trzeba przyznać rację, że niekiedy były one upokarzające i poniżające. Tych scen pornograficznych co prawda jest dosyć dużo, ale nie oszukujmy się plakietka "literatura erotyczna" rządzi się swoimi prawami, także jak łatwo się domyśleć, książka nie jest dla każdego, a już z pewnością dla osób niepełnoletnich! 

     Co takiego jest w tej książce, że nie mogłam się od niej oderwać? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie wprost. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" całkowicie mnie zaślepiło do tego stopnia, że nie pozwoliło skupić mi się na różnych mankamentach.
UWAGA, TAJEMNICA, INTYMNOŚĆ- to cała książka.

  
Opłakuję coś, czego nigdy nie miałam. Co za absurd. Rozpacz z powodu przeklętych nadziei, przeklętych marzeń i oczekiwań.*

     Książkę nie polecę nikomu, gdyż wiem jak wiele osób zostało rozczarowanych tą pozycją, toteż decyzję dotyczącą przeczytania zostawiam już Wam.

   Ocena: 7/10

 

----------------------------------------
* wszystkie cytaty pochodzą z książki

3 komentarze:

  1. Zaczęłam czytać pierwsza cześć ale nie dałam rady:P ja przyzwyczajona do romansów rodem z Jane Austen nie mogłam się zmusić do czytania tej beznadziejnej książki. Filmu też nie widziałam, aby tyle co w piosence Ellie Goulding
    , która mi się bardzo podobała. Moje koleżanki jarały sie tą książka i jeszcze bardziej filmem ale po obejrzeniu były rozczarowane wiec chyba nie był az tak bardzo fascynujący haha:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile głów tyle opinii ;)
      Mi akurat zarówno film, jak i książka przypadły do gustu. Książkę czytałam w czasie kilkunastogodzinnej podróży, więc "Pięćdziesiąt..." było dla mnie strzałem w dziesiątkę. Przy żadnej książce się tak nie zrelaksowałam, a jednak przyjemność z czytania jest najważniejsza ;)

      Usuń
  2. Książka płytka, kiepsko napisana i rozpoczynająca precedens banalizowania się literatury, któremu wszyscy będziemy musieli stawić czoła w najbliższym czasie. Historia sprzedała się, bo seks sprzedawał się, sprzedaje się i będzie się sprzedawać. Poza śmiałymi kawałkami łóżkowymi, występującymi tak często, że z czasem tracą całą swoją mistykę ta książka w moim odczuciu nie ma nic do zaoferowania. Zwykła tania erotyka próbująca się ukryć za wydumanymi bohaterami i skręconą na siłę linią fabularną. Powieść dla młodych dziewczyn lub tkwiących pod kocem rutyny żon – raczej niegodna uwagi i wypromowana jedynie przez podjęty kontrowersyjny temat.

    OdpowiedzUsuń

Przybyszu, jeśli zawędrowałeś tak daleko, to zostaw po sobie ślad, który będzie dla mnie motywacją do blogowania i namacalnym dowodem na to, że podzielasz moją sympatię do książek ;)