czwartek, 25 czerwca 2015

Co kryje się za wielkim "S"?

Sekret- Potęga Młodości


Autor: Paul Harrington
Tytuł oryginału: The Secret To Teen Power
Liczba stron: 207
Wydawnictwo: Nowa Proza
Data wydania: 5 listopad 2010






Znajdujesz się tutaj na tej przepięknej planecie, wyposażony w tę cudowną moc, aby tworzyć swoje życie! Nie istnieją żadne granice tego, co możesz stworzyć dla siebie, ponieważ Twoja zdolność myślenia jest nieograniczona!...
Wszechświat oferuje wszystko wszystkim ludziom za pośrednictwem prawa przyciągania. Dysponujesz umiejętnością wybrania tego, czego chcesz doświadczyć.***

      Wszyscy o czymś marzą. Jedni pragną bliskości, miłości i zrozumienia. Inni zaś pragną sławy, wygranego losu na loterii, bogactwa. I nie zależnie o czym Ty marzysz, ważne, abyś miał wsparcie w związku z dążeniem do tego celu. I oto z pomocą przychodzi książka Paula Harringtona „Sekret- Potęga Młodości”. Czy rzeczywiście czyni swoją powinność? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć za moment.

      Muszę przyznać, że książka Paula Harringtona trafiła do mnie przez przypadek. Dotychczas nie miałam pojęcia, że istnieje książka „Sekret” Rhondy Byrne wraz z ekranizacją, z których autor brał inspirację. Tak naprawdę zabrałam się za czytanie nie wiedząc o niej nic i nie czytając żadnej recenzji, gdyż chciałam zostać mile zaskoczona. Niestety żadnego efektu „wow” nie doświadczyłam, ale nie przeczę- książka jest pokrzepiająca. Ale do rzeczy…

      „Sekret…” zaczyna się od dosyć długich podziękowań autora, gdyż zajmują one aż sześć stron, ale już uspokajam- format książki jest zupełnie mniejszy od książek tradycyjnych. Gdy już przebrniemy przez słowa autora, przechodzimy do wstępu. W nim zostaje nam przybliżony ów wielki SEKRET posiadający potężną moc zmieniania wszystkiego w złoto jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Następnie „wkraczamy” do konkretnych rozdziałów, których jest dziesięć. Jest to swego rodzaju dekalog- prawa, którymi należy się kierować, aby odnaleźć szczęście, wewnętrzny spokój i być świadkiem pewnych zmian w swoim życiu. Rozdziały poruszają m.in. sekret pieniędzy, doskonałego zdrowia, udanych związków, światowego życia czy sekret każdego z nas. W każdym razie dla każdego się coś znajdzie pożądanego.

Na tym polega wygrywanie - nie na zmiażdżeniu przeciwnika, który nie dorównuje Tobie, ale na byciu wszystkim, czym Ty możesz być. Nie jest zwycięstwem znalezienie kogoś słabszego, by się z nim porównywać. A tym samym nie ma sensu się denerwować tylko dlatego, że ktoś inny jest w czymś lepszy od Ciebie. Po prostu bądź dumny z wysiłków, jakie sam podejmujesz, i czerp radość z odkrywania granic swoich możliwości.**
      Na uwagę zasługuje tu szata graficzna. Naprawdę jest na czym zawiesić oko. Gdy tylko otworzymy lekturę na przypadkowej stronie, to od razu bije po oczach eksplozja kolorów. Pomysłowe rysunki przy każdym rozdziale, kontrolowane intensywne plamy i większe czy też mniejsze kleksy. Wygląda to pięknie. Postanowiłam na samym początku poruszyć temat obwoluty, gdyż nie oszukujmy się- to właśnie okładka sprawia czy weźmiemy ją z półki i czy przeczytamy opis z tyłu książki czy też przejdziemy koło niej obojętnie.

      Język z kolei jest prosty, bezpośredni, lekki, łatwy w odbiorze, co z pewnością również jest plusem, gdyż trzeba pamiętać, że „Sekret…” jest przeznaczony dla nastolatków, studentów- ogółem rzecz biorąc młodych ludzi, którzy chcą zawojować świat. A ten nieskomplikowany język ułatwia z pewnością sprawę, gdyż jestem święcie przekonana, że absolutnie nikt nie będzie mieć problemów z przyswojeniem sobie wiedzy płynącej z tej pozycji wydawniczej.

      Teraz czas przejść do minusów. Minusem są zdecydowanie nagminne literówki co dosyć szybko mnie poirytowało i odebrało przyjemność z czytania. Rozumiem, każdemu się może zdarzyć, ale bez przesady… Poza tym powtórzenia- to, co w istocie doprowadzało mnie do szału. Nie chcę nikogo w tym momencie obrazić, ale w pewnym momencie poczułam jakby autor traktował mnie jak osobę wolno myślącą lub za kogoś kto przechodzi amnezję. Autor (w sumie nie autor, bo jedna książka nie czyni z kogoś autora, ale niech będzie) wałkował wciąż jeden i ten sam temat, co po pewnym czasie sprawiło, że chciałam rzucić tą lekturę w cholerę. I to właśnie nastąpiło- odsunęłam ją od siebie na kilka dni, by następnie do niej powrócić i po skończeniu jej zdać sobie sprawę z tego, że wypociny Harringtona można było ująć w maksymalnie dziesięciu stronach. Cóż, dużo gdakania, mało konkretów…

Pomyśl o całym tym pięknie, które wciąż wokół Ciebie pozostało, i poczuj w sobie radość i szczęście.*
      Reasumując, książka nie jest arcydziełem, ale też nie jest jakoś wyjątkowo zła. Przywraca w nas nadzieję, wiarę i podbudowuje w nas pewność siebie. Nakłania do pozytywnego myślenia i do spełniania marzeń mimo wszystko i mimo wszystkich, co jest bardzo istotne. „Sekret…” polecam osobom, które zbytnio nie obawiają się tych potyczek, o których wspomniałam wcześniej i które pragną się dowiedzieć jak korzystać z SEKRETU znanego i przekazywanego ludziom przez wieki.

Ocena: 6/10

 



 ------------------
*** str. 169, Rhonda Byrne „Sekret”
** str. 182
* str. 173, Anne Frank


3 komentarze:

  1. Poprawna forma to "w tę* cudowną noc..." nie "tą" ;)
    Według mnie, w druku nie powinno być błędów, dlatego że książki są sprawdzane przecież kilka razy. W tej książce nie było ich wiele w porównaniu do książki z największą ilością literówek, jaką do tej pory czytałam (Moja córka narkomanka).
    Denerwowały mnie powtórzenia, ale wydaje mi się, że były one zastosowane celowo, chociaż nie wiem po co, bo nie jestem tak głupia, żeby przypominać mi co parę zdań, że czytam wyjaśnienie pojęcia SEKRET.
    I to, co mnie rozbawiło... Nie ważne, że Harrington napisał tylko tę książkę- jest jej AUTOREM. Tak samo jak Ty jesteś autorem tego wpisu, ja jestem autorem komentarza, który właśnie piszę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd poprawiony ;) Dziękuje za czujność ;)
      Mnie niestety już mała ilość powtórzeń denerwuje. Wiem, że nie ma ludzi nieomylnych, ale wydaje mi się, że w tym przypadku korektę nieco zaniedbali ;/
      Dokładnie, to samo odczuwałam w kwestii powtórzeń ;)
      Tak, masz 100% rację, ale bardziej mi chodziło AUTOR jako szersze pojęcie ;) Cóż, wciąż się uczę polskiego i niekiedy stanowi on dla mnie w istocie wyzwanie ;)

      Pozdrawiam także i dziękuję za uwagi ;) Dzięki nim na przyszłość będę starać się nie popełniać tych błędów ;)

      Usuń
  2. Widziałam tę książkę kiedyś w księgarni, ale nie przykuła mojej uwagi jakoś szczególnie. Szkoda, że ma tyle literówek, bo to trochę zniechęca (osobiście zawsze, gdy trafiam na lekturę z dużą ilością błędów, zamiast skupić się na czytaniu, nie mogę się powstrzymać od wyłapywania kolejnych ;)). Tematyka może być jednak ciekawa, więc może, kiedyś, gdy nie będę mieć żadnych planów czytelniczych, sięgnę właśnie po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Przybyszu, jeśli zawędrowałeś tak daleko, to zostaw po sobie ślad, który będzie dla mnie motywacją do blogowania i namacalnym dowodem na to, że podzielasz moją sympatię do książek ;)