
Zanim się pojawiłeś
Autor: Jojo Moyes
Tytuł oryginału: Me before you
Cykl: Zanim się pojawiłeś (tom 1)
Tłumaczenie: Dominika Cieśla- Szymańska
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 384
Data wydania: 11 wrzesień 2013
Zważywszy, że na dniach do kin trafi ekranizacja "Zanim się pojawiłeś", postanowiłam w końcu przysiąść i napisać parę słów o pierwowzorze, by z czystym sumieniem 10 czerwca podreptać do kina w myśl powiedzenia "najpierw książka, potem film". Ostrzegam jednak, ta recenzja może być pozbawiona sensu, gdyż mimo iż czytałam tę książkę jakiś czas temu, dalej nie mogę się pozbierać i nie wiem od czego zacząć. Także wybaczcie, w przypadku tej pozycji będę improwizować.
Will Traynor był człowiekiem sukcesu, Był doskonałym szefem dobrze prosperującej firmy, lubił dalekie podróże i piękne kobiety. Kochał czuć w żyłach adrenalinę i jakby wszystko robił kierując się myślą "nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry". Aż pewnego razu jeden dzień zaprzepaścił wszystkie jego plany i marzenia. Odebrał mu całą nadzieję i ochotę do życia. W ten dzień, w którym Will z paraliżem czterokończynowym trafił na wózek.
Lou Clark to ekscentryczna, pogodna, pełna życia, ale jednocześnie nieco skryta i wycofana 26- latka. Kiedy szef kawiarni, w której pracuje oświadcza jej, że zamierza zamknąć lokal, kobieta udaje się do pośredniaka. Tam po podjęciu kilku nieudanych prób, w końcu skierowują ją do domu państwa Traynorów, by mogła rozpocząć pracę jako opiekunka Willa. Do jej obowiązków nie należy nic specjalnego, gdyż praktycznie wszystkimi niezbędnymi rzeczami zajmuje się pielęgniarz Willa. Louisa ma po prostu dotrzymywać mu towarzystwa. Z czasem jednak wychodzi na jaw, że Lou została zatrudniona po to, by nie dopuścić do kolejnej próby samobójczej mężczyzny...
Powieść Jojo Moyes długo czekała na swoją kolej. Było to spowodowane tym, że przed zwiastunem ekranizacji tak naprawdę nie wiedziałam o czym ona traktuje. Od tak skusiłam się kiedyś na jej zakup na promocji w Biedronce, ale szybko poszła w zapomnienie. Jednakże, gdy zobaczyłam trailer z cudownym Samem Claflinem w roli głównej, przepadłam na amen i momentalnie odsuwając od siebie wszystkie obowiązki i nakładając na klamkę drzwi zawieszkę z napisem: "Nie przeszkadzać! Czytam!" z otwartym umysłem mogłam przystąpić do lektury i oddać się jej w pełni. Ale tego, co zastałam w środku, to ja się w żaden sposób nie spodziewałam...
Mam do Was pewną prośbę. Przypomnijcie sobie teraz chwilę, w której odczuwaliście największy ból fizyczny w całym swoim życiu. Ból, który odbierał Wam mowę. Ból, który sprawiał, że sądziliście, iż nie dożyjecie kolejnego dnia. A teraz pomnóżcie ten ból przez dziesięć. Tak, porównywalnie tak właśnie się czułam w trakcie, ale także długo po skończeniu tej historii... Jeśli mam być z Wami szczera, to nadal nie doszłam do siebie i śmiem twierdzić, że nigdy nie nadejdzie taki moment, abym mogła powiedzieć komuś prosto w oczy "wyleczyłam się z tej książki". Ta książka mnie zniszczyła. Pogwałciła moje myśli, moją duszę, każdy mięsień mojego ciała...

"Zanim się pojawiłeś" zostało napisane lekkim, wyważonym, kształtnym językiem, ale wierzcie mi, to nie pomaga w szybszym jej czytaniu zwłaszcza, gdy tekst jest rozmazany przez ciągle spływające ciurkiem z oczu łez. Także już teraz dobrze Wam radzę, przed przystąpieniem do lektury zaopatrzcie się w chusteczki higienicznie, a najlepiej w cały ich kontener. Nie żartuję!
Co prawda nie jest to książka, której nie da się przewidzieć, bo na dobrą sprawę od praktycznie początku wiemy jak potoczą się losy Willa i Lou, mimo iż staramy się odsunąć od siebie tę druzgocącą myśl jak najdalej mając nadzieję, że może jednak Jojo Moyes się zlitowała nad Czytelnikami i oszczędziła ich serca. Niestety autorka za wszelką cenę starała się nas zmiażdżyć, spowodować, byśmy nie mogli się po tym ładunku emocjonalnym pozbierać przez tygodnie. I nie należy być złym z tego powodu na autorkę (chociaż przyznaję się, że w którymś momencie chciałam kupić bilet lotniczy, tylko po to, aby ją spotkać i rozszarpać), gdyż ona w nieco szokujący, ale zarazem eteryczny sposób ukazała przemyślenia na temat ludzkiej egzystencji. Bo kim my jesteśmy? Zwykłymi marionetkami podatnymi na uszkodzenia na scenie życia. "Zanim się pojawiłeś" pozwala szybciej nam sobie to uświadomić, by tym sposobem zacząć brać z każdego dnia garściami, bo jak to miał w zwyczaju mówić mój śp. wujek "Życie jest krótkie! Wybieraj z niego wszystko co najlepsze. Śpiesz się, bo czasu pozostało Ci niewiele". Powiecie: "Przecież to oczywiste". Tak, to prawda, to oczywiste, tylko w takim razie odpowiedzcie mi dlaczego o tym tak często zapominamy? Warto to przemyśleć i ściskać kurczowo to co z życia nam jeszcze pozostało.
Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.
Nie mam pojęcia jak podsumować tę pozycję, dlatego tylko napiszę, że gdybym została zmuszona wybrać tylko jedną książkę, która miałaby pozostać na kuli ziemskiej, to chciałabym, aby tą książką było właśnie "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes. Wybór pozostawiam Wam.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Ocena: 10/10
*cytaty pochodzą z książki
Nie spodziewałam się innej oceny tej książki. Teraz czekamy na film :)
OdpowiedzUsuńDałam jej tę samą ocenę, jestem totalnie zakochana w tej historii i będę ją czytać jeszcze nie raz <3 ale póki co niecierpliwie czekam na film <3
OdpowiedzUsuńAaa... nie czytam, nie czytam!!!
OdpowiedzUsuńJa tu mam naukę - ostatnia prosta - a później to tylko siedzę i czytam! :D
I pierwsze co - Zanim się pojawiłeś <3
Książka już czeka i skomli, żebym ją przeczytała - i to koniecznie jeszcze przed pójściem do kina! Coś przeczuwam jedną z moich ukochanych historii miłosnych <3
Lektura tej książki nadal przede mną. A film potem obejrzę na pewno.
OdpowiedzUsuńTeraz kiedy się zrobił na nią taki szał to nie mam ochoty jej czytać. :c
OdpowiedzUsuńPrzepiękna i genialna książka. Po jej skończeniu byłam mega wzruszona i zasmarkana. Teraz tylko czekam na film.
OdpowiedzUsuń